Forum www.klaun.fora.pl Strona Główna www.klaun.fora.pl
klaun - obraz czy obraza demokracji?
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Umarła IV RP, zaczęła się Republika Smoleńska

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.klaun.fora.pl Strona Główna -> Forum
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
IM44
Gość






PostWysłany: Śro 11:29, 14 Lip 2010    Temat postu: Umarła IV RP, zaczęła się Republika Smoleńska

"Decyzja Tuska o osobnym spotkaniu z Putinem w Katyniu, bez Prezydenta Kaczyńskiego, jest kamieniem węgielnym i początkiem nieuchronnego biegu wydarzeń, które doprowadziły do tragedii smoleńskiej. Po pierwsze dlatego, że było oczywiste, iż na uroczystości 10-go wraz z Prezydentem będą chcieli pojechać wszyscy, którzy od lat domagali się, by Rosja ujawniła prawdę o katyńskim ludobójstwie. W ten sposób prezydencki samolot stawał się swoistą pułapką, do której zmierzali polscy patrioci, chcący być 10 kwietnia razem ze swoim Prezydentem, właśnie dlatego, że obecność 7 kwietnia oznaczałaby akceptację rosyjskiego dyktatu.
Po drugie dlatego, że Rosja, dążąc do wyeliminowania Prezydenta, tylko spotkaniu z Tuskiem nadała status wizyty państwowej. Każdy, kto zna bizantyjskie obyczaje rosyjskie, rozumie, że musiało to mieć konsekwencje także w systemie bezpieczeństwa i w ogóle w skali zaangażowania władz rosyjskich w przygotowanie wizyty Prezydenta. Praktycznie oznaczało to np., że system automatycznego naprowadzania (ILS) 7 kwietnia podczas lądowania Tuska i Putina gwarantował bezpieczeństwo samolotom lądującym w Smoleńsku. Natychmiast jednak po odlocie premierów system zwinięto i 10-go już go oczywiście nie było".
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
vella_
Gość






PostWysłany: Śro 11:30, 14 Lip 2010    Temat postu:

Witaj IM.Trzy miesiące po katastrofie smoleńskiej i w Moskwie nie pracuje ani jeden polski prokurator. Do tego powstają nowe niejasności w wytłumaczeniu tragedii.
Ważnym dowodem z lotniska Siewiernyj są też taśmy dokumentujące pracę kontrolerów tego lotniska. Zarejestrowane są tam rozmowy kontrolerów z nadlatującym samolotem oraz komunikacja z Moskwą tuż przed lądowaniem Tu154.Pytań jest wiele,ale odpowiedzi na nie
jak na przysłowiowe lekarstwo.Spokojnej nocy,pozdrawiam.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
IM44
Gość






PostWysłany: Śro 11:30, 14 Lip 2010    Temat postu:

Witaj Vella. Pozdrawiam i życzę miłego dnia. Dla milionów Polaków wyjaśnienie przyczyn tej katastrofy jest bardzo ważne. Brawo dla polskch prokuratorów wojskowych, że zwrócili się po pomoc do Departamentu Stanu USA. Szkoda, że Donald Tusk nie wystąpił wcześniej z o powołanie międzynarodowej komisji. Szkoda, że Donald Tusk nie poprosił o pomoc NATO w wyjaśnieniu przyczyn katastrofy pomimo, że na pokładzie samolotu było kilku generałow odgrywających ważne funkcje w NATO. Na konferencji prasowej w dniu 20.04.2010 polscy prokuratorzy powiedzieli, że ewentualne upublicznienie dowodów zależy od zgody "gospodarza śledztwa", czyli Rosji. Tymczasem w październiku 2009 r., po rozbiciu się prywatnego (!) rosyjskiego samolotu pod Mińskiem, pod naciskiem Moskwy powołano międzynarodową komisję śledczą
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Śro 11:32, 14 Lip 2010    Temat postu:

Prokuratura będzie ścigać za prawdę o smoleńskich stenogramach.

"Z zeznań pilota Jaka-40, por. Artura Wosztyla, złożonych w prokuraturze (karta 1165), wynika, że wieża w Smoleńsku podała pilotom dolatującego do lotniska Tu-154: `zejdźcie do 50 metrów'. Porucznik Wosztyl słyszał słowa kontrolera wieży wydawane po rosyjsku pilotom Tu-154 w radiostacji pokładowej Jaka-40, który wylądował w Smoleńsku 10 kwietnia o godz. 7.22. Rosyjski kontroler wypowiedział je, gdy drugi pilot Tu-154, Robert Grzywna, podał na wysokości 80-70 m komendę: `odchodzimy'. Dowodziłoby to, że wieża kontrolna w Smoleńsku kierowała prezydencką maszynę do zderzenia z ziemią. Kontrolerzy na lotnisku Smoleńsk-Siewiernyj wiedzieli bowiem, że polski samolot był na fałszywej ścieżce schodzenia - był kierowany wprost w dolinę, głęboką na 60 m. Wycinanka ze stenogramów
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
marco.kon
Gość






PostWysłany: Pią 13:35, 06 Sie 2010    Temat postu:

Trochę już w swoim życiu przeżyłem i doskonale pamiętam lata 60 i 70 XX wieku.



Jestem przerażony tym co obecnie się dzieje. To jest dokładna powtórka a platforma oszustów jest gorsza dla Polaków niż PZPR. Gazeta Wyborcza bardziej zakłamana niż Trybuna Ludu. A PO-matolstwu najwyższy czas nalać oleju do głowy. bejsbolami. Myślę że ludzie przed Pałacem Namiestnikowskim już to zrozumieli, a propaganda PO za wszelką cenę chce to sprowadzić do oszołomstwa religijnego, te protesty naprawdę mają niewiele wspólnego z religią. Są raczej odzwierciedleniem nastrojów społecznych. Para w kotle ma coraz wyższe ciśnienie. A wentyla bezpieczeństwa brak, no, chyba że są nim pały.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
press
Gość






PostWysłany: Pon 21:31, 06 Wrz 2010    Temat postu: Graś żartował ze śmierci ofiar katastrofy

Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak złożył wniosek o ukaranie rzecznika rządu Pawła Grasia przez sejmową Komisję Etyki Poselskiej. Chodzi o niedzielną rozmowę między Grasiem a Błaszczakiem na antenie Radia Zet. Graś, odpowiadając na pytanie szefa klubu PiS Mariusza Błaszczaka o to, dlaczego w wyniku zderzenia z "czterdziestocentymetrową brzozą" odpadło skrzydło samolotu prezydenckiego, ironicznie powiedział, że "ktoś je nadpiłował". W piśmie do przewodniczącego Komisji Etyki Błaszczak napisał, że Graś złamał zasady etyki poselskiej, bo podczas programu "w sposób uwłaczający godności rodzin ofiar katastrofy Tu-154 żartował ze śmierci ich bliskich".
Szef klubu PiS podkreślił, że poseł "powinien unikać zachowań, które mogą godzić w dobre imię Sejmu oraz powinien szanować godność innych osób". "Sposób wypowiadania poglądów na temat przebiegu katastrofy Tu-154 przez posła PO należy zakwalifikować jako poniżający i naruszający godność rodzin ofiar. W powszechnym odczuciu społecznym niedopuszczalne są żarty z tragicznych wydarzeń wiążących się ze śmiercią tak dużej liczby osób. Poseł nawet w stresowej sytuacji związanej z udziałem w debacie politycznej powinien powściągnąć emocje i powstrzymać się przed tego typu wypowiedziami. Nie ma żadnego usprawiedliwienia dla żartów z tak straszliwej tragedii" - napisał Błaszczak w piśmie do sejmowej komisji.

- Wydaje się, że jeżeli premier Donald Tusk nie zdymisjonuje natychmiast pana Grasia, to będzie znaczyło, że jego wypowiedź charakteryzuje stosunek rządu do katastrofy - czyli kpin ze śmierci 96 osób - argumentował Antoni Macierewicz.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ktoś
Gość






PostWysłany: Czw 8:53, 19 Lip 2012    Temat postu:

Jakkolwiek trudno zaakceptować ten fakt, to polskie społeczeństwo nie wymaga od grupy rządzącej ani „standardów demokratycznych” ani nawet elementarnej uczciwości. Odwoływanie się do tych wartości – w odniesieniu do postaci PO – musi brzmieć co najmniej infantylnie. Szczególnie po tragedii z 10 kwietnia i ujawnionych obecnie patologiach. Zasada: kto ma media, ten ma władzę – dopełnia obrazu klęski, bo o wyborach dokonywanych przez Polaków i ich zainteresowaniach decydują wyłącznie mali demiurdzy, zaś wiara w pokonanie tego mechanizmu poprzez uczestnictwo w nagłaśnianiu bredni, przypomina obłędną taktykę potyczek na terytorium kontrolowanym przez wroga, zamiast wymuszenia walki na własnym terenie. Można sobie roić o skuteczności erystyki bądź uprawnianiu makiawelizmu, ale nie wolno zapominać, że o ostatecznym przekazie decyduje ten, do kogo media należą i czyje interesy reprezentują.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
normalna kobieta KK
Gość






PostWysłany: Śro 8:20, 19 Wrz 2012    Temat postu:

KK- kandydatka na sejm z PP
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Wto 6:56, 09 Paź 2012    Temat postu: Wstrząsająca relacja z Moskwy.

Wstrząsająca relacja z Moskwy.


Dymitr Książek, lekarz Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, który towarzyszył rodzinom ofiar katastrofy smoleńskiej, ujawnia, jak wyglądały te dramatyczne dni w Moskwie. - Byłem jak w amoku. Spaliśmy tam po godzinie, po dwie. Rodziny w ogóle nie spały - przypomina w rozmowie z "Wprost".
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Wto 6:57, 09 Paź 2012    Temat postu:

W rozmowie z "Wprost" lekarzy przyznaje, że razem z innymi lekarzami umówili się, że nie będą mówić nic na ten temat, ale sam nie może dłużej milczeć. - Nawet razem z kumplami, z ratownikami nie rozmawialiśmy o tym, co widzieliśmy tam, w Moskwie. To była taka... Ech, nie będę przeklinał - mówi Książek.

Lekarz przypomina, że już 11 kwietnia 2010 r. do Moskwy poleciały dwa samoloty - ze sprzętem, patomorfologami i właśnie z nimi. - Dostaliśmy informację, że będziemy się zajmowali rodzinami ofiar. Baliśmy się tylko, że jest nas pięciu na jakieś 200 osób - podkreśla. - Byłem jak w amoku. Spaliśmy tam po godzinie, po dwie. Rodziny w ogóle nie spały - twierdzi.


Ujawnia też, że choć w swojej pracy ratował ludzi z najgorszych wypadków, nigdy wcześniej nie widział tylu ciał i takiej tragedii.

- Był ogromny galimatias. Rodziny się mieszały. Ciało wytypowane po ubraniach, po znakach szczególnych wjeżdżało windą na górę. Przygotowane, umyte, przykryte białym płótnem. Jeśli ciało było poszarpane, trudne do rozpoznania, nie miało głowy, to do okazania była wystawiona np. tylko ręka (...) - twierdzi.

Jak twierdzi, jako pierwszą zidentyfikowano Marię Kaczyńską. - Ja to strasznie przeżyłem. Byłem przy tej identyfikacji. Jej ciało było w całości, ale twarz była bardzo zniekształcona. Nie było wiadomo, jakie ma znaki szczególne, co miała na sobie, jakie ubranie, jaką biżuterię - podkreśla.

Dodaje też, że choć każdy z obecnych przy ciele Pierwszej Damy był z innej opcji politycznej to "czuł dumę", że mógł rozpoznać prezydentową. - Dla każdego to było ważne. A potem brat i zięć prezydentowej poprosili o wydanie ubrań Marii Kaczyńskiej i spalili je pod płotem. To było coś symbolicznego - twierdzi.

Książek przyznaje, że sam pomagał identyfikować ciała ofiar, bo "wielu z tych ludzi znał z telewizji". - Mam wielkie współczucie dla tych rodzin, które wchodziły, były prowadzone do ciał, a okazywało się, że to nie to ciało. I musiały przejść obejrzeć kilka innych zwłok - podkreśla.

- I ten dławiący smród. Przerażający. Siedzieliśmy tam cztery doby non stop, w tej zgniliźnie, więc przywykliśmy. Poza tym my jesteśmy medykami. Ale te rodziny. Ci ludzie byli w szoku nie do opisania - ujawnia.

Pytany, czy Rosjanie pili alkohol podczas prac odpowiada: "Ktoś, kto kroi, kto przemłócił wnętrzności 96 osób, to... Sam widok stosów ciał... Nikt tam pijany nie chodził. Te stosy nie mieściły się w chłodniach. Były pozawijane w folie".

Lekarz LRP twierdz też, że do pomylenia ciał mogło dojść podczas wkładania do trumien. - W te trumny wsadzano czarne worki. I teraz już nie można uwierzyć, że do tych metalowych trumien wkładano właściwe ciała. Nikt tego nie sprawdzał - podkreśla. Dodaje też, że nadzór był dopiero podczas lutowania trumien.

("Wprost",GK)
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Wto 7:02, 09 Paź 2012    Temat postu:

Czy Pan doktor Książek rzeczywiście ujawnił aż tak wiele?. No może faktycznie opisu ciała Pani Marii Kaczyńskiej mógł sobie (nam) oszczędzić.Ale reszta - ból i cierpienie rodzin, stres, bałagan, odór rozkładających się ciał, zdefragmentowanie zwłok - to chyba każdy jest w stanie sobie wyobrazić i bez tego artykułu. Dla niedowiarków o mocnych nerwach, sądzących że każdy siedział po katastrofie w fotelu przypięty pasami i wyglądał jak u fotografa - swego czasu można było a może można i dzisiaj - nie sprawdzałem - obejrzeć pełny oryginalny materiał nakręcony przez TVP tuż po katastrofie w Lesie Kabackim. Wstrząsające. Ludzkie szczątki wiszące bezładnie na drzewach, głowy oderwane od tułowia... To pokazuje jak wygląda rzeczywisty obraz po katastrofie samolotu.Jeszcze wiele lat po tej tragedii w szerokim promieniu znajdowano przedmioty należące do ofiar i pojedyncze kości.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Wto 7:04, 09 Paź 2012    Temat postu:

zwłoki po katastrofie lotniczej wyglądają bardzo różnie, w zależności od samej katastrofy. Mogą wyglądać tak jak opisałeś, mogą wyglądać zupełnie inaczej ( czyli bardziej zachowane w całości, a nawet bywa tak, że wielu ludzi przeżywa ).

Ostatnio na "NATIONAL GEOGRAFICK CHANNEL" był program o katasrofie lotniczej, w której samolot uderzając o ziemię zamienił się w kulę ognia i roztrzaskał się. Z tego wypadku przeżyła ponad połowa pasażerów, coś koło 180-ciu ludzi. W tej obecnej przepuchance naszych doktorów wygląda mi to mocno podejrzanie, tym bardziej, że te wynużenia pana doktora zbiegły się dziwnym trafem z odkryciem podmiany zwłok.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Wto 7:06, 09 Paź 2012    Temat postu:

wreszcie , ktos odwazyl sie powiedziec prawde o identyfikacji cial . dotychczas mowiono o tym jak o pogrzebie cioci gdzie platforma wraz z putinem podmienila ciala ,tymczasem rzeczywistosc byla inna i chwala tym ktorzy wreszcie zaczeli o tym mowic prawde
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
(PAP/"Wprost"
Gość






PostWysłany: Wto 7:46, 09 Paź 2012    Temat postu:

Ratownicy z LPR oburzeni wywiadem nt. identyfikacji ofiar katastrofy smoleńskiej

Zespół ratowników Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, który uczestniczył w identyfikacji ciał ofiar katastrofy smoleńskiej wyraził oburzenie wywiadem, jakiego udzielił jeden z lekarzy tego zespołu. Tajemnica zawodowa nakazuje milczenie - napisali w oświadczeniu.

Dymitr Książek, lekarz LPR, który po katastrofie smoleńskiej towarzyszył rodzinom ofiar w Moskwie, udzielił wywiadu tygodnikowi Wprost; opowiadał w nim m.in. o identyfikacji ciał.

"Tajemnica zawodowa, wrażliwość na ludzkie cierpienie, szacunek dla osób zmarłych oraz ich rodzin, powinny wykluczać - naszym zdaniem - publikacje podobne do tej, która się ukazała. Zawód lekarza, ratownika medycznego, pielęgniarza to niestety również obecność podczas umierania i rozmowy o śmierci z rodzinami. Ze względu na okoliczności były to bardzo trudne przeżycia, jednak nie usprawiedliwiają one komentarzy pana doktora Dymitra Książka" - podkreślili Łukasz Chalupka, Robert Gałązkowski, Piotr Łukiewicz oraz Krzysztof Przybysz z LPR w oświadczeniu przekazanym PAP.


"Wszelkie informacje dotyczące ofiar jak i ich rodzin, uzyskane w takich okolicznościach – w naszej opinii - objęte są tajemnicą zawodową" - napisali.

W oświadczeniu podkreślono, że zadaniem zespołu lekarzy LPR w Moskwie była pomoc rodzinom w sytuacji "ogromnej traumy i tragedii, którą przeżywały, mogącej zagrażać ich zdrowiu i życiu". "Byliśmy przygotowani i wyposażeni w sprzęt oraz leki umożliwiające pomoc medyczną. Mieliśmy również do dyspozycji stacjonujący obok zakładu medycyny sądowej w Moskwie zespół pogotowia ratunkowego na wypadek ewentualnej potrzeby transportu medycznego do szpitala" - czytamy w oświadczeniu.

"Nasza misja trwała kilka dni, ale poczucie obowiązku pozostało. Kazało nam nie tylko służyć całą naszą wiedzą, doświadczeniem i sercem, ale także zachować milczenie. Uznaliśmy, że to Rodziny ofiar powinny decydować o tym, jak będą pamiętać swoich bliskich. To było możliwe tylko wtedy, kiedy oszczędzimy wszystkim drastycznych opisów dotyczących identyfikacji" - napisano.

Lekarze zaznaczyli również, że we wszystkich dotychczasowych misjach, które realizowali, starali się wypełniać obowiązki "zgodnie z posiadaną wiedzą i własnym sumieniem".

Wstrząsająca relacja z Moskwy. "Stos ciał, dławiący smród"

Dymitr Książek, lekarz Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, który towarzyszył rodzinom ofiar katastrofy smoleńskiej podczas identyfikacji w Moskwie, przerwał milczenie i w rozmowie z "Wprost" ujawnia, jak wyglądały pierwsze dni po katastrofie smoleńskiej. Publikujemy kolejne fragmenty jego wywiadu dla tygodnika.

W rozmowie z "Wprost" lekarzy przyznaje, że razem z innymi lekarzami umówili się, że nie będą mówić nic na ten temat, ale sam nie może dłużej milczeć. - Nawet razem z kumplami, z ratownikami nie rozmawialiśmy o tym, co widzieliśmy tam, w Moskwie. To była taka... Ech, nie będę przeklinał - mówi Książek.

Lekarz przypomina, że już 11 kwietnia 2010 r. do Moskwy poleciały dwa samoloty - ze sprzętem, patomorfologami i właśnie z nimi. - Dostaliśmy informację, że będziemy się zajmowali rodzinami ofiar. Baliśmy się tylko, że jest nas pięciu na jakieś 200 osób - podkreśla. - Byłem jak w amoku. Spaliśmy tam po godzinie, po dwie. Rodziny w ogóle nie spały - twierdzi.

Ujawnia też, że choć w swojej pracy ratował ludzi z najgorszych wypadków, nigdy wcześniej nie widział tylu ciał i takiej tragedii.

- Był ogromny galimatias. Rodziny się mieszały. Ciało wytypowane po ubraniach, po znakach szczególnych wjeżdżało windą na górę. Przygotowane, umyte, przykryte białym płótnem. Jeśli ciało było poszarpane, trudne do rozpoznania, nie miało głowy, to do okazania była wystawiona np. tylko ręka (...) - twierdzi.

Jak twierdzi, jako pierwszą zidentyfikowano Marię Kaczyńską. - Ja to strasznie przeżyłem. Byłem przy tej identyfikacji. Jej ciało było w całości, ale twarz była bardzo zniekształcona. Nie było wiadomo, jakie ma znaki szczególne, co miała na sobie, jakie ubranie, jaką biżuterię - podkreśla.

Dodaje też, że choć każdy z obecnych przy ciele Pierwszej Damy był z innej opcji politycznej to "czuł dumę", że mógł rozpoznać prezydentową. - Dla każdego to było ważne. A potem brat i zięć prezydentowej poprosili o wydanie ubrań Marii Kaczyńskiej i spalili je pod płotem. To było coś symbolicznego - twierdzi.

Książek przyznaje, że sam pomagał identyfikować ciała ofiar, bo "wielu z tych ludzi znał z telewizji". - Mam wielkie współczucie dla tych rodzin, które wchodziły, były prowadzone do ciał, a okazywało się, że to nie to ciało. I musiały przejść obejrzeć kilka innych zwłok - podkreśla.

- I ten dławiący smród. Przerażający. Siedzieliśmy tam cztery doby non stop, w tej zgniliźnie, więc przywykliśmy. Poza tym my jesteśmy medykami. Ale te rodziny. Ci ludzie byli w szoku nie do opisania - ujawnia.

Pytany, czy Rosjanie pili alkohol podczas prac odpowiada: "Ktoś, kto kroi, kto przemłócił wnętrzności 96 osób, to... Sam widok stosów ciał... Nikt tam pijany nie chodził. Te stosy nie mieściły się w chłodniach. Były pozawijane w folie".

Lekarz LRP twierdz też, że do pomylenia ciał mogło dojść podczas wkładania do trumien. - W te trumny wsadzano czarne worki. I teraz już nie można uwierzyć, że do tych metalowych trumien wkładano właściwe ciała. Nikt tego nie sprawdzał - podkreśla. Dodaje też, że nadzór był dopiero podczas lutowania trumien

(PAP/"Wprost", RZ/GK)
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.klaun.fora.pl Strona Główna -> Forum Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin